Własnie przed
chwilą obejrzałam trzeci i ostatni zarazem odcinek niemieckiego serialu „Nasze
matki, nasi ojcowie”, ktory w Polsce widzowie zobaczą jutro. Mogę Wam
opowiedzieć już teraz jak się skończy. Chcecie? Nie opowiem. Oglądnijcie sami. Wyznam
jedynie, że bardzo popłakałam sobie podczas oglądania. Ogladałam będąc zupelnie
sama w domu. Ronny jest w pracy, dziewczyny w szerokim świecie i na sofie
siedziałam tylko ja i Tilda. Po filmie zadzwoniłam zapłakana do Ronnego,
powiedziałam, że własnie obejrzałam ten film, a on od razu zastrzegł, żebym mu
nic nie opowiadała, bo on zobaczy go w niedzielę. W niedziele nadają powtórki.
Poza tym serial ten jakiś miesiąc będzie leżał na www.svtplay.se Oczywiście poza granicami
Szwecji nie można go zobaczyć. Jutro za to zobaczę jeszcze raz ten film w
polskiej TVP, ale przede wszystkim chcę posłuchać debaty historycznej, ktora
odbędzie się zaraz po filmie, będą brali w niej historycy niemieccy i polscy. No,
i chyba zacznę sama czytać różne źrodła historyczne i wspomnienia dotyczące AK.
IPN za bardzo robi z nich świętych, a AK było potężną organizacją i w jej
szeregach znajdowali się różni ludzie, niekoniecznie święci.
Pierwszy dzień
urlopu minął. Na niczym. Pojechałam do miasta i wpakowałam się w dłuuuuuuugaśną
kolejkę utworzoną przez stojące samochody. Roboty drogowe – kładą nowy asfalt
na E4. Sterczałam w kolejce całą godzinę, bo przepuszczali samochody wahadłowo.
Ludzie wysiadali z samochodów, a gdy już tak siedziałam w zgaszonym samochodzie
dobry kwadrans to w radio, na naszej lokalnej stacji powiadomiono sluchaczy,
czyli mnie, że na E4 na odcinku Anumark – Umeå trwają roboty drogowe, w zwiazku
z czym utworzyły się dlugie kolejki i lepiej do miasta dostać się przez Tefteå.
Rychło w czas nadali ten komunikat. Odwiedziłam Renee w jej pracy. Zaprowadziła
mnie do szklarni, w ktorej znajdują się sadzonki kwiatow na sprzedaż. Nie
kupiłam żadnych, bo dowiedzialam się, że w poniedziałek zaczyna się wyprzedaż i
wszystkie kwiaty będą kosztować o połowę mniej. I o to chodzi. Pojadę w
poniedziałek i kupię te, które o siódmej rano Renee odstawi dla mnie. Sprytnie,
co? Dzisiaj kazałam jej fotografować kwiaty, które chcę widzieć u siebie przed
domem. Ma być ładnie i kwietnie, bo w końcu u nas na trawie odbędzie się
wesele. Mam nadzieję jedynie, że Ronny nie zapomni ich podlewać podczas mojej
nieobecności. Dobranoc Państwu.
Zazdroszczę urlopu i z wielką niecierpliwością czekam na swój ! :)
OdpowiedzUsuńPozwolam na zazdrość:) ja sama sobie zazdroszczę, bo przez pierwsze dwa dni urlopu wstawalam rano z uczuciem, ze muszę jechać do roboty.
UsuńCześć, Joasiu, gratuluję kapitalnej obrony pracy dyplomowej! Dużo się u Ciebie dzieje. Wesele na pewno zyska na oprawie dzięki Twojej "wtyczce":) w szklarni. Nie wiem, czy ogólnie lubisz prace ogrodowe, lecz przypuszczam, że po minionym okresie szczególnie wytężonej pracy umysłowej będą przyjemną odmianą. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńCześć N:) dziękuje za gratulacje, przyjmuje je z radością, bo musisz wiedzieć, ze ta praca, poprawki już śniło mi się po nocach. Moje życie towarzyskie przestało istnieć, byłam wiecznie zmęczona, a ta praca pisemna siedziała mi w głowie non-stop. Nareszcie nadeszła pora na złapanie oddechu. Teraz czas na weselnego przygotowania. Ściskam:)
OdpowiedzUsuń