środa, 19 czerwca 2013

Pierwszy dzień urlopu, trochę łzawy.


Własnie przed chwilą obejrzałam trzeci i ostatni zarazem odcinek niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, ktory w Polsce widzowie zobaczą jutro. Mogę Wam opowiedzieć już teraz jak się skończy. Chcecie? Nie opowiem. Oglądnijcie sami. Wyznam jedynie, że bardzo popłakałam sobie podczas oglądania. Ogladałam będąc zupelnie sama w domu. Ronny jest w pracy, dziewczyny w szerokim świecie i na sofie siedziałam tylko ja i Tilda. Po filmie zadzwoniłam zapłakana do Ronnego, powiedziałam, że własnie obejrzałam ten film, a on od razu zastrzegł, żebym mu nic nie opowiadała, bo on zobaczy go w niedzielę. W niedziele nadają powtórki. Poza tym serial ten jakiś miesiąc będzie leżał na www.svtplay.se Oczywiście poza granicami Szwecji nie można go zobaczyć. Jutro za to zobaczę jeszcze raz ten film w polskiej TVP, ale przede wszystkim chcę posłuchać debaty historycznej, ktora odbędzie się zaraz po filmie, będą brali w niej historycy niemieccy i polscy. No, i chyba zacznę sama czytać różne źrodła historyczne i wspomnienia dotyczące AK. IPN za bardzo robi z nich świętych, a AK było potężną organizacją i w jej szeregach znajdowali się różni ludzie, niekoniecznie święci.

Pierwszy dzień urlopu minął. Na niczym. Pojechałam do miasta i wpakowałam się w dłuuuuuuugaśną kolejkę utworzoną przez stojące samochody. Roboty drogowe – kładą nowy asfalt na E4. Sterczałam w kolejce całą godzinę, bo przepuszczali samochody wahadłowo. Ludzie wysiadali z samochodów, a gdy już tak siedziałam w zgaszonym samochodzie dobry kwadrans to w radio, na naszej lokalnej stacji powiadomiono sluchaczy, czyli mnie, że na E4 na odcinku Anumark – Umeå trwają roboty drogowe, w zwiazku z czym utworzyły się dlugie kolejki i lepiej do miasta dostać się przez Tefteå. Rychło w czas nadali ten komunikat. Odwiedziłam Renee w jej pracy. Zaprowadziła mnie do szklarni, w ktorej znajdują się sadzonki kwiatow na sprzedaż. Nie kupiłam żadnych, bo dowiedzialam się, że w poniedziałek zaczyna się wyprzedaż i wszystkie kwiaty będą kosztować o połowę mniej. I o to chodzi. Pojadę w poniedziałek i kupię te, które o siódmej rano Renee odstawi dla mnie. Sprytnie, co? Dzisiaj kazałam jej fotografować kwiaty, które chcę widzieć u siebie przed domem. Ma być ładnie i kwietnie, bo w końcu u nas na trawie odbędzie się wesele. Mam nadzieję jedynie, że Ronny nie zapomni ich podlewać podczas mojej nieobecności. Dobranoc Państwu.   

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę urlopu i z wielką niecierpliwością czekam na swój ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolam na zazdrość:) ja sama sobie zazdroszczę, bo przez pierwsze dwa dni urlopu wstawalam rano z uczuciem, ze muszę jechać do roboty.

      Usuń
  2. Cześć, Joasiu, gratuluję kapitalnej obrony pracy dyplomowej! Dużo się u Ciebie dzieje. Wesele na pewno zyska na oprawie dzięki Twojej "wtyczce":) w szklarni. Nie wiem, czy ogólnie lubisz prace ogrodowe, lecz przypuszczam, że po minionym okresie szczególnie wytężonej pracy umysłowej będą przyjemną odmianą. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć N:) dziękuje za gratulacje, przyjmuje je z radością, bo musisz wiedzieć, ze ta praca, poprawki już śniło mi się po nocach. Moje życie towarzyskie przestało istnieć, byłam wiecznie zmęczona, a ta praca pisemna siedziała mi w głowie non-stop. Nareszcie nadeszła pora na złapanie oddechu. Teraz czas na weselnego przygotowania. Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń