piątek, 20 lipca 2012

Flaneryzm w Sopocie

Pogoda jaka jest każdy wie. Gdy zaczyna padać, to już tak widowiskowo. Najpierw zaczyna mżyć, a za chwilę mżawka przechodzi w siklawę. Mżawki ostrzegają i dają czas na znalezienie schronienia gdzieś pod dachem. I choć burza huczy wokół nas, to ja nie przejmuję się tym, tylko wychodzę z domu. Moim obecnym zainteresowaniem jest flaneryzm. Flaneryzm pochodzi od francuskiego flâner czyli włóczyć się; wałęsać się. Flaneryzm to styl życia, który zresztą bardzo mi odpowiada. Narodził się w Paryżu w XIX wieku. Spacerowanie bez celu, oglądanie wystaw, ludzi, wtopienie się w tłum i czerpanie przyjemności z podglądania przepływającego życia to jest według mnie wyśmienity sposób na zresetowanie mózgu, odprężenie, relaks dla ciała i duszy. W chwilach wolnych od flaneryzmu czytam powieść Niedziela nad Sekwaną. Renoir i Śniadanie wioślarzy. Susan Vreeland. Tytuł mówi sam za siebie. Na prawie sześciuset stronach opisane są okoliczności, w których powstawał ten słynny obraz Renoira. W powieści sportretowane są postaci, które pozowały mu do tego obrazu - ich życie, kim były, z czego żyły, a samo czytanie tej powieści to właściwie taki duchowy flaneryzm. Zresztą pojęcie flaneryzmu jest dobrze w niej zaprezentowane. Paryż Paryżem, a ja tu chcę pokazać kilka moich impresji z mojej włóczęgi po sławnym kurorcie Sopocie. Voila!






a ten pejzaż sama "namalowałam", niezły co?






złota rybka, która zamieniła się na własne życzenie w krokodyla

plażowy folklor


zapewne Jaś i Małgosia













sopocka secesja

zaczęło się od mżawki

6 komentarzy:

  1. Ja w takim razie tez jestem milosniczka flaneryzmu! Ale narazie walcze z pieczeniem chleba... to dopiero sztuka!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie flanerowałam po sklepach, w których oglądałam maszyny do robienia i pieczenia chleba. W sklepie koło domu (tu w Gdańsku) mają przepyszne bułki z pestkami dyni i siemieniem lnianym, no i bułki nie są z białej mąki, tylko z tej z zakwasem. Pycha! Musimy nauczyć się je piec. Całuję. Mama:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi wkoncu udalo sie upiec pyszny cheb. Nawet lepszy od oliwskiego! Dalam babci jeden chleb i wszyscy byli zachwyceni. Ten pierwszy chleb wogle mi nie wyszedl..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie, że Ty się cieszysz. Chleb z białej mąki koniecznie trzeba zlikwidować z naszej codziennej diety. Pieczywo typu franska, parla czy inne białe świństwo nie powinno mieć prawa wstępu do kuchni. A babcia, to już stanowczo powinna jeść Twój polski chleb. Kiedy spotkasz Renee? Całuję:)))

      Usuń
  4. jestem liberalna zyciowo, ale w kwestii trojmiasta jednak konserwatywna. nie oddalabym pobytu w gdansku za zaden sopot...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten flaneryzm, Zbigniew Herbert w uroczym pamiętniku z Francji i Włoch "Barbarzynca w ogrodzie" nazwał flanowaniem. Było to i moje ulubione zajęcie, kiedy przyjezdzałam tutaj na tzw. urlopy. Reklama, na ktorą się kiedys powoływałam "zycie to ciagłe wakacje" moze być przesadą. Albo moj zniewolony umysł nie jest w stanie pojąć, ze inny styl zycia tez jest mozliwy.
    Udanych wakacji! Ja, pochodząca z brzydszej części Polski, kocham Trójmiasto jednakowo.

    OdpowiedzUsuń