poniedziałek, 26 grudnia 2016

Święta, święta i po świętach

Za chwilę święta Bożego Narodzenia dobiegną końca. Spędziłam je w gronie mojej rodziny. Dwa tygodnie przed Świętami nasza rodzina powiększyła się. Na świat przyszła Vanessa - córka mojej córki Nathalie. Sama Natta wyszła z porodu poturbowana. Poród odbył się wczesniej niż było to zaplanowane. Dziecko było duże i po całodziennej walce siłami natury Vanessa ujrzala świat dzieki cięciu cesarskiemu. Wczoraj minęły dwa tygodnie, a Natta kursuje ciągle między domem a lekarzem. Łyka silne środki uśmierzające, powłoczy nogą, chodzi zgieta w pół i ma napady gorączki. Z bólu płacze. Dzisiaj okazało się po kolejnych badaniach, że padla ofiarą jakiejś infekcji i dopiero dzisiaj zaaplikowano jej antybiotyki. Natta i Crisse chcieli zrobić nam niespodziankę i zawiadomić nas, gdy Vanessa przyjdzie już na świat. Krotko mowiąc nie zawiadomili nas, że już pojechali do szpitala. My w tym czasie siedzieliśmy całą rodziną przy stole bożonarodzeniowym, czy julbord w Ikei. Natta i Crisse zostali przez nas również zaproszeni, ale odmowili, bo niby byli tacy zmęczeni, a Natta na ostatnich nogach. Jak sie już potem okazało, byli w tym czasie w szpitalu.
Grudzień minął na wysokich obrotach. Wieczorami wracalam z pracydo domu, po drodze robiłam świąteczne zakupy. Prezenty dla dzieci zamówiłam przez internet (cudowny wynalazek), dla reszty rodziny kupowałam w przerwach na lunch lub po pracy. Na Ronnego nie liczyłam, bo chłop pracuje nocami, rano wraca do domu i śpi, a potem jedzie znowu do pracy. Zresztą nie jest to żadna nowością dla mnie. W piątek przed Wigilią poszliśmy do lasu znaleźć ladną choinkę. Znaleźliśmy. Po wędrowce po lesie ja wrocilam do kuchni, a Ronny miał wysprzątać salon i ustawić choinkę. Wpadł w taki szał sprzątania, że przemeblowal cały pokój. Stół znalazl sie w innym miejscu, więc mężuś musiał wywiercić dziurę w suficie, by przewiesić lampę. Wziął z kuchni chybotliwy, drabinkowy stolek i wgramolił sie na niego, by zdjąć lampę. Nagle uslyszalam nie tyle rumor, co grzmot dochodzący z pokoju. To Ronny runął razem z lampą z tego stołka. Moja witrażowa lampa nie przeżyła tego upadku, a Ronny skręcił czy zwichnął stopę i do dzisiaj kuleje. Nie powiem, żeby to poprawilo moj humor. Atmosfera zaczęła być napięta, gdy zaczął przesuwać kanapy. Gdy zobaczylam, w ktorym miejscy postawił sofy, to wyraziłam nadzieję, że na gwiazdkę nie zapomniał kupić mi teatralnej lornetki, bo nie jestem pewna czy w telewizorze będę mogła odczytać napisy. Paulina zadbała o polską część Wigilii - ugotowała barszcz (pycha!), ulepiła doskonałe uszka i pierogi i upiekla wyśmienite bułki drożdżowe z marcepanem i białą czekoladą. Po prostu nadzwyczajne w smaku. Ja zajęłam się przygotowywaniem szwedzkiej części menu wigilijnego. Wczesnym popoludniem wpadła do nas Natta z Vanessą i swoim Crisse (zdrobnienie od Kristian). Przyjechali prosto z lunchu światecznego u jego matki, glodni oczywiście nie byli, więc zaczęlismy wcinać ciasta i bułki drożdżowe. Tuz przed siedemnastą pojechali na obiad wigilijny do jego ojca, a my zasiedliśmy do naszej wieczerzy. Renee zjadla obiad u siebie, gdyż rodzina Jensa gościla u nich na Wigilii. Także nas w końcu było tylko czworka doroslych - Paulina, Mikael, ja i Ronny, no i oczywiście Holguś. Renee, Jens i Thea przyszli do nas koło godziny 21 - szej, gdy po raz drugi tego dnia zasiedliśmy do słodkiej części wieczerzy. Prezenty zostały rozdane, zaakceptowane. Z pelnymi brzuchami poszliśmy na nocną przechadzkę. Dzieci pozasypialy w swoich wózkach. Obejrzałam pasterkę z Watykanu, a potem dosłownie - padłam. Zgasłam jak świeczka. Caly ten grudzień na wysokich obrotach, z praca i przygotowaniem do świąt, wyssał ze mnie wszystkie siły. Nie przypominam sobie, kiedy bylam tak potwornie zmęczona. W tej chwili też ledwo na oczy widzę, jestem zupełnie bez sił. Do tego przplątal się mróz, ktory mnie dodatkowo osłabia. Ale mimo zmęczenia - święta mieliśmy wyśmienite - sielankowe, smaczne, a dzisiejszy obiad zrobiony przez Paulinę - pieczony indyk (Pauliny chowu) to byla po prostu symfonia doskonalego, świetnie skomponowanego smaku!
Vanessa

Hoger i Thea

Holger

Thea

Thea z kotem na spacerze

    



6 komentarzy:

  1. Wnusiatka przesliczne!!!
    Z cala stanowczoscia stwierdzam, ze rzeczywiscie musialas byc bardzo zmeczona skoro w calym poscie nie ma ani jednego slowka o Wielkim Wodzu i wydarzeniach w Polandii.
    Pozdrowionka dla Was wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ina! Wnusiątka udały mi się. Każde z nich ukochane i milusińskie. A co do wodza i tego co się dzieje w kraju, to popadlam w obywatelską depresję. Nic mi nie umyka, rozwój wydarzeń śledzę z uwagą i popadam w coraz większe przygnębienie. Wszystkie swoje porażki, oprócz rozpętania 2 wojny światowej, Polacy zawdzięczają samym sobie. Chyba jestesmy narodem, ktory lubi dostawać po dupie. Żeby nie zwariować, posluchaj na yt piosenek Big Cyca
      https://www.youtube.com/watch?v=V3YxFizj6pk
      lub Maleńczuka "Fajnie" - nie wszyscy jeszcze oczadziali.
      Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  2. Hej Joanno!
    Tak sobie w wolnej chwili przeglądam "swoje" strony internetowe i wśród tych bzdur, tylko Ty piszesz mądrze,ciekawie... Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku Joanno! Jesteś niebanalną dziewczyną i taką pozostań!!!
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Lola!
      Lola, dziękuję bardzo za życzenia i te wspaniałe pochwały. Takie pochwały zobowiązują mnie. Muszę się zdyscyplinować i zacząć częściej wchodzić na blog, ktory ostatnio zaniedbuję. Nie chcę rownież, by moje blogowe koleżanki czuły się zaniedbane przeze mnie.
      Lola, Tobie i Twojej wspanialej rodzince życzę bogatego Nowego Roku. Bogatego w przyjemne przeżycia, miłość, szczęście, tryskającego dobrym zdrowiem i finansami na miarę marzeń. Ściskam i przesylam całuski :)

      Usuń
  3. Joanno - zaskoczyłaś mnie nową wnuczką! Gratulacje serdeczne - rozumiem teraz dlaczego prowadzisz tak zakręcone życie. Życzę Ci w Nowym Roku samych szczęśliwych dni z maleństwami, bo to wielka radość mieć takich milusińskich w swoim otoczeniu. Jednak nie zapominaj o sobie, bo trzeba mieć też swoje życie żeby mieć dystans do karuzeli, która dzieje się obok. Trzymaj się pięknie, młodo i uroczo - tego Ci serdecznie życzę. Dana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Dano, to byla już ostatnia wnuczka w tym roku. Mój dom zamienia się powoli w domowe przedszkole. Dano, dziekuję za piekne życzenia. Tobie życzę spelnienia marzeń, nawet tych niemozliwych lub szalonych, a poza tym - zdrowia, radości, interesujących ludzi wokół Ciebie, smacznych obiadów i kolacji. Ściskam :) baw się dobrze!

      Usuń