Siedzieliśmy wszyscy zgromadzeni przed telewizorem, nawet maluchy były z nami, bo akurat im sie nie chciało spać.
Teraz będe kibicować drużynie Islandii, a wieczorem Belgii.
Dzisiaj mija drugi tydzien mojego urlopu i bilans jest trochę żenujący:
- wetknęłam kilka kwiatków w grządkę,
- zrobiłam jedno pranie
- dwa pokoje w dalszym ciągu czekają na odgruzowanie
- co drugi dzień jeżdżę po zakupy do pobliskiego sklepu
- zero wizyt w mieście
- ciągle coś gotuję
- czasami babciuję
- raz pojechałam z Pauliną i Holgerem nad okoliczne jezioro
- gadam z psami
- przeganiam koty sąsiada
- chwilami siedzę na tarasie
- karmię kury
- aktualnie czytam powieść Papugi z placu d´Arezzo Erica-Emmanuela Schmitta. Czyli mentalnie przeniosłam się do Brukseli. Powieść pochłonęła mnie całkowicie. Sprawdzilam w googlach i to prawda - w Brukseli na tym placu mieszkaja papugi, mają swoje gniazda. Bohaterami powieści są mieszkańcy kamienic usytuowanych własnie przy tym placu. Razem i z osobna tworzą niesamowitą menażerię ludzką - tak samo kolorową jak papugi.
Bilans jest imponujący! Jak urlop to urlop.
OdpowiedzUsuńW sprawie meczu mam podobnie z tym, że wino wypiłam! A co mam sobie żałować:))
Poważnie? Imponujący? Jeden pokój odgruzowany! To zasluga Renee. Ja go nawet nie tknęłam. Muszę ją przekupić, by zrobiła też porządek w tym drugim pokoju. Wtedy będę w pelni szczęśliwa i zacznę urlop relaksujący, a nie stresujący. Widok tego zagraconego pokoju po prostu doluje mnie i niszczy urlopową aurę. Pozdrawiam :))))
UsuńOdpoczywaj Joasiu! Pozdrawiam. Ja też o mało co zawału nie dostałam. Ach! Troche szkoda Kubusia, cóz...
OdpowiedzUsuńStaram się odpoczywać, ale i tak ciągle jest coś do roboty, jak nie pranie, to gotowanie i tak w kółko. Teraz gra Portugalia, a mogla grać o maly włos - Polska. Też mi było szkoda Błaszczykowskiego, i to jak! Pozdrawiam :)
Usuń