czwartek, 23 maja 2013

Wróciłam!

Tra-ta-ta-tam! Jestem! Witam wszystkich z wyjątkiem spamów z Ameryki. Ciągle takowe dostaję i to właśnie z USA. Gdy posiadałam i ciągle posiadam blog na Onecie, to denerwujące były reklamy i to takie bardziej stręczycielskie, bo ciągle namawiano mnie w nich do nawiązania znajomości z płcią przeciwną w celu, hmm, wiadomo jakim - seksualnym. Mogłam nawet zainteresować się moją płcią - stręczycielom było wszystko jedno. Zatem założyłam bloga tutaj, na blogspocie, no i klops! Opływam w spamach z Ameryki. I to też jest wkurzające. Chyba nie ma stron bez skazy - jak nie reklamy, to spamy. Nie spamy jednak były powodem mojego przydługiego milczenia, tylko praca. Praca na trzy etaty, kolejność przypadkowa - jeden to stala praca, drugi to sprawy naukowe na uniwerku i trzeci to prowadzenie domu. I od razu mówię - tak żyć się nie da! Coś odbywa się ZAWSZE kosztem czegoś innego. W tym ostatnim okresie miałam zero życia socjalnego (czyt. towarzyskiego), chodziłam wiecznie zmęczona, normalnie niewyspana, bo każdej nocy szłam do łóżka około godziny pierwszej/drugiej w nocy! Czekałam tylko na moment, w ktorym albo dostanę zawału, albo wylewu. Teraz zakończyłam z jednym z etatów - z uniwerkiem. Koniec!
No i nareszcie lato eksplodowało. Jest cudownie, chce się żyć, piję kawe o porankach na zewnątrz, ptaki wrzeszczą, trawa pachnie, kot wyleguje się na tarasie, poranna gazetka. O! To się dopiero nazywa życie! Już prawie całą noc jest jasno i ja to lubię, po tej dlugiej, zimowej ciemnicy jest to naprawdę bonus za determinację w chęci przezycia. Jak dla mnie, może całą dobę być dzień. No, i proszę, znowu robi się późno. A ja tu chciałam słów parę na temat sierpniowego ślubu i wesela Pauliny. Ja byłam zajęta, ona też, bo wlasnie pisze ostatnie linijki swojej master (to więcej niż magister) pracy. Także przygotowania snulysmy tylko w głowie. Bardziej ja, bo Paulina jednak włączyła się praktycznie, ja tylko teoretycznie. Otóż dziecko zadzwoniło w różne miejsca z chcęcia zarezerwowania jakiegoś lokalu, czy sali, a tu wielka niespodzianka! Nie ma! wszystkie lokale i sale są już od dawna zarezerwowane. Czy jakaś moda na sluby nastała w Szwecji? To jest dopiero ciekawe zagadnienie. Zatem mam zupelnie inny pomysł na to, gdzie pomieścić 60 gości weselnych i w dodatku nakarmić ich..., ale o tym jutro. Dobranoc!  

4 komentarze:

  1. Gratulacje za zakończenie tego ważnego okresu życia, a tu następne puka do drzwi. Nie zostało dużo czasu do sierpnia ,przydała by Ci się czarodziejska pałeczka co pozałatwia wszystkie problemy.No i jeszcze jakaś podróż "poślubna" żeby się w końcu odstresować . pozdrawiam
    ps. napisałam już jeden komentarz ale mi wcięło, jeśli wisi u ciebie to go po prostu usuń albo wybierz wersje która ci bardziej odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć jagapc:)bardzo dziekuję za gratulacje. Powiem jedno, że gdyby mi do głowy strzeliło znowu pisanie jakiś prac na uniwerku, to naprawdę mocno się zastanowię. Ta ostatnia praca, to była normalnie orka na ugorze. Tamat, ktorym zajęłam się, zrodzil się z mojego entuzjazmu, a skończyl prawie nienawiścią do niego. Na szczęscie już mam to za sobą. No, a teraz kolejne wyzwanie, ten ślub. My się za późno za to wzięłyśmy, ale tez i dlatego, że my w ogole nie mamy pojęcia jak za to się zabrać.Wydawalo nam sie, że wystarczy zadzwonić to tu, to tam i reszta się już sama załatwi. Ślub na pewno będzie, a wesele, byleby bylo smacznie i wesoło! W lipcu jadę do Polski i wracam do domu z gośćmi weselnymi. Pozdrawiam:))))

      Usuń
  2. Takie spore wesele to wielkie wyzwanie

    OdpowiedzUsuń