Świat jakoś się nie
skończył w tym roku, za to ten rok dobiega końca. I bardzo dobrze, bo już mam
powoli dosyć tego świętowania! Mialam spędzić je na lenistwie, a spędziłam głównie
kuchni. Pochodziłam trochę na bieżni, spalilam nawet 5 całych kalorii, ale ta
bieżnia i tak jest bez sensu, skoro caly czas chodzę, drepczę po kuchni. A to
trzeba wyciągnąć umyte gary ze znywarki, a to wstawić brudne, a to wyjąć
talerze, a to je pochować do szafek, za chwilę pokroić ciasto, wylożyć na tacę,
wstawić wodę na kawę, wyjąć napoje z lodowki i wstawić do niej mleko, maslo,
wędlinę. Siadam na krzesle, zamrugam dwa razy oczami i dawaj dalej – trzeba wyjąć
mięso z zamarażarki, pójść do garażu po ziemniaki, obrać je. No i wiadomo co
dalej, nalezy obrane pyry umyć, przepołowić, wrzucić do gara, zalać wodą,
wstawić do gotowania. Siadam. O! Cholera! Zapomnialam je posolić. Wstaję. No,
tak trzeba zmienić obrus (bo u mnie jest w dalszym ciągu światecznie). Szukam w
czeluściach szafki jakiegoś innego z motywami choinkowymi, jest! Wyciągam,
złożony jak harmonia. Pędzę do żelazka i w trakcie prasowania odkrywam, że ma
jakieś plamki, w dodatku zaschnięte. Kto wepchnął go na półkę z czystymi ścierkami, obrusami, serwetami? Szybkie
pranie ręczne, suszenie w suszarce, prasowanie. Rozkładam na stole świeży
obrus, a siebie na krześle. Podrywam się nagle, bo ziemniaki rozgotowują sie na
miazgę. Odcedzam, chwytam pomidory i myję. Rozglądam się za nożem. Oczywiście
leży brudny w zmywarce. Szoruję go pod bieżącą wodą. Kroję warzywa na salatkę. Itd.
Itd. I tak wygląda moje odpoczywanie. Siadam, wstaję i tak w kółko. Cały ten
wolny, świąteczny czas nie robiłam nic innego, tylko krzątałam się. Tak,
kobiety się krzątają, a mężczyźni siedzą ewentualnie czasem przemieszczają się.
Nie dziwię się potem komentarzom męża skierowanym do mnie: - „ciebie to jest wszędzie
pełno”. Widzicie, jeszcze chciałby, żebym miała na sobie czapkę – niewidkę!
Wczoraj w dodatku świętowaliśmy jego urodziny. Dostał prezent od swojej matki
zaopatrzony w świetną kartkę z zyczeniami. Oto kartka:
|
tlumaczenie:
"to sie stanie, gdy będziesz stary:
gorszy sluch,
gorszy wzrok,
sztywne stawy".
W przypadku Ronnego wszystko się zgadza. |
Chociaż w środku był dopisany ciąg dalszy - "jakie to szczęście, że jesteś jeszcze młody!!!"
Jaki Sylwester,
taki cały rok. W takim razie świetne prognozy mam na przyszły rok. Siedzimy z Ronnym sami jak te dwa stare pierniki w domu, ubrani codziennie i gramy w ... Bingolotto. To taka gra telewizyjna. Wcześniej trzeba kupić kupon, a potem zakreślać wywołane w telewizorze liczby. Wystarczy mieć pięć trafnych liczb, ktore leżą w jednym rządku, to wtedy czeka wygrana, np. najnowsze volvo v 40, to o ktorym ja marzę. Za chwilę idę zakreślać następne liczby. Już dwa razy wywoływali i nawet nie znalazlam się w pobliżu żadnej wygranej, no, ale do trzech razy sztuka. Około północy pójdziemy do mojej teściowej wypić szampana i chwilę pogadać. Ja chyba nawet nie wypiję, bo przypuszczalnie muszę odebrać dziewczyny z miasta. Gdy Wy będziecie tańczyć i obsypywać się konfetti, to ja będę siedziała za kierownicą i zasuwała do miasta. Nie rozpaczam z tego powodu. Jak już wyżej napisałam mam dosyć wszelkiego świętowania. Wszystkim Wam życzę wyśmienitej zbawy, a w Nowym Roku samego zdrowia, szczęscia, spełnienia marzeń, uśmiechu, życzliwości i po prostu wszystkiego najlepszego!!!
Wzajemnie, Joasiu!
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
Usuńjakbym o sobie czytała ;)) z ta tylko różnicą że dzieci jeszcze mam małe i w domciu ze mną siedzą -zatem nie muszę nigdzie jeździć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Monika
Moniko, dzieki za pocieszenie. Wygląda na to, że nie ja jedna spędzam w tak ekscytujący sposób Sylwestra. Ty przynajmniej masz powód - male dzieci, a ja??? Kulawy mąż!
UsuńPozdrawiam serdecznie:))))
Oj Joanno, a ja naprawdę myślałam, że u Was na północy
OdpowiedzUsuńcałkiem inaczej. Że można sobie przysiąść, poczytać i być
obsłużoną i w pyrki i w świąteczne ciasta.
Mój, ma ogromnie podnoszącą na duchu feministyczną gadane,
w przyszłym roku pozwolę się zawieść w ustronne miejsce i
chętnie słuchać "dobrej nowiny", bo w końcówce tego co minął, samą zmywarkę obsłużyłam w tę i nazad ze sto razy.
Z absolutnym przeświadczeniem domowych facetów o sprawiedliwym współuczestnictwie.
Bo jakby powiedział (może) Konfucjusz - co oczy nie widzą, to i sumienie nie gryzie.
Dobrego, dobrego roku Ci życzę
iszka
Iszko! Jak miło Cię widzieć! A mój mąż w sposób chyba dyplomatyczny w ogole nie zabiera glosu w sprawach feministycznych, nawet nie wiem dlaczego. Pewnie dlatego, że jako uświadomiony popiera równouprawnienie, ale tak ogólnie w spoleczeństwi lub u sąsiadów, u siebie w domu woli bym to ja gotowała.;)
UsuńDziekuję za zyczenia i Tobie rownież zyczę wyśmienitego roku:)))
Hahaha ;))) - dobrze, że poczucie humoru niekoniecznie zmienia się wraz z upływem lat tak, jak kondycja organizmu. W Polsce widziałam kiedyś urodzinową kartkę z mniej więcej takim napisem: •Pewien mały, miły ptaszek szepnął mi na ucho, ile dzisiaj kończysz lat... - no i musiałem załatwić drania, aby nie rozgadał tego dalej!• :)))
OdpowiedzUsuńSylwester w "piernikowym" stylu spędziłam i ja - trochę z konieczności, gdyż w Japonii w tym czasie nie ma szaleństwa hucznych imprez, lecz także z wyboru, bo choć w przeciwieństwie do mnie T. jest bardzo towarzyski, to z wiekiem domowe zacisze już nie tylko bardzo lubi, ale zaczyna za nim przepadać jak ja. Tak więc zdaje się, że nowy rok powitałyśmy w podobnej atmosferze, Joasiu, dla mnie bomba :) Życzę Ci serdecznie, aby 2013 przyniósł Ci jak najwięcej pozytywnych przeżyć, niezależnie od tego, jak będą ewoluowały Twoje plany. Buziaki.
Droga N:))))bardzo dziękuję za życzenia. Dokonam wszelkich starań, by się spełniły. Faktem jest, że mój imprezowy gen został zupelnie uśpiony. Z jednej strony wzdycham za jakąś szaloną imprą, a z drugiej, to tak po prostu mi się nie chce. Nawet nie chce mi się malować, ozdabiać czy robić się na wampa. Już sama nie wiem, czy to ma jakiś związek z wiekiem? Czy to jest normalne? Caluski:))))
UsuńW normalnych związkach normalne :) „Kobiety tylko dlatego tak się stroją, że oko mężczyzny jest lepiej rozwinięte niż jego rozum” - powiedziała kiedyś Doris Day, a my się już wiemy, że naszym Mężom rozumu nie brakuje. No nie? ;):))) Serdeczności!
Usuń