A oto obiecana fotorelacja:
|
Sundsvall. Hotel. Renee je śniadanie. My zresztą też jedliśmy. |
|
Vaxholm. Stąd odpływają wszystkie statki do różnych wysp. Gdy przyjechaliśmy było upalnie, a my nie mogliśmy znaleźć parkingu na cały tydzień. W oczekiwaniu na resztę rodziny poszliśmy na pizzę. |
|
Archipelag. Własnie odpływamy od jakiejś wyspy. |
|
Archipelag |
|
Archipelag |
|
Archipelag. Niebo dramatycznie zachmurzyło się, ale było i tak bardzo gorąco. |
|
Archipelag |
|
I kolejna wyspa archipelagu. Do naszej wyspy płynęliśmy 2 godziny. |
|
Poniedziałek ok.godziny 21 - szej, siedzimy w końcu w naszej kuchni i jemy kolację. |
|
Wtorek rano. Nasz dom z tarasem z widokiem na zatokę. |
|
droga do naszego domu |
|
zatoka przed domem |
|
nasz pomost, kajak i...jezioro, po drugiej stronie domu |
|
sauna |
|
sauna, a w tle nasz dom |
|
dno jeziora tuż przy naszym pomście |
|
Renee i Paulina |
|
Pierwsza złowiona przez Mikaela rybka |
|
polskie akcenty |
|
buty Natty i Renee. Ronny stwierdził, że archpelag pomylił im sie z wielkim miastem. |
|
Środa. Upał. Mikael łowi, a moi rodzice i Paulina rżną w karty. |
|
Czas na zakupy. Wsiedliśmy na łódkę i płyniemy do jedynego sklepu na wyspie. |
|
Przystanek "sklep". Łódź, którą mamy do dyspozycji już zaparkowana, a na pomoście Paulina. |
|
Takimi oto "furami" przypływają ludziska do sklepu i też jedynej knajpy "Svartsö krog" |
|
My też postanowiliśmy coś przekąsić w tej jedynej knajpce. Na zdjęciu Paulina, Mikael i jego brat (mieszka w Sztokholmie i wpadł tylko nas odwiedzić) |
|
moja mama spaceruje po pomoście |
|
wnętrze knajpki, puste, bo w ten upał wszyscy goście siedzieli na zewnątrz. Ściany obiweszone są, że tak powiem sztuką, ktorą w dodatku można kupić. Ci, ktorzy przyplynęli największą łodzią w tym samym czasie, co my kupili sobie obraz za 2700 koron. |
|
ten collage kosztuje tylko 2700. Ronny, gdy zobaczył to zdjęcie, to spytal, czy to jakiś dzieciak z przedszkola namalował. Obraz, ktory kupili bogacze, byl w tym samym stylu. Na obrazie staly obok siebie 4 osoby - mama, tata i dwoje dzieci i trzymali się za ręce,a na gorze obrazu widniał napis "summer on the beach" |
|
Paulina zamówiła dla siebie i dziadków takie oto coś. Śledź smażony, a potem zalany zaprawą octową, śmietana, cebula, młode ziemniaki i położone to na strasznie twardym chlebie. Ja ten specjal juz kiedyś jadłam i nie jestem jego miłośniczką. Nazywam to śledź na desce. Ten chleb jest cienki i twardy jak deska i w ogóle nie wiadomo jak to gryźć. A ja poza tym nie lubię śledzi w occie i już. |
|
Paulina i moi rodzice siedza pod sklepem. Svartsö to nazwa wyspy, a "lanthandel" oznacza wiejski sklep |
|
Wieczór. Grill. Ronny, Natta, Renee i Dennis wrócili własnie z całodniowej wycieczki po Sztokholmie. Ronny stwierdzil, że ma dosyć Sztokholmu i nie ma nawet mowy, żeby tam znowu pojechał. Zwiedził Vasaskeppet, okręt Vasa z lat 1600, to co chciał już od lat obejrzeć, no i czuje się usatysfakcjonowany. 2,5 godziny płynęli do Sztokholmu, 2,5 - wracali i po powrocie orzekł, że dla niego już wystarczy. A 5 godzin na statku według niego, to już lekka przesada. |
Ale fajnie... Wiem, "fajnie" jest na cenzurowanym, lecz mieści w sobie tyle pozytywnych określeń, że w sam raz pasuje do tej sielskiej galerii :)
OdpowiedzUsuńCzy na którymś ze zdjęć jesteś Ty? I czy to plasterki ogórka kiszonego widać na tym jakimś wielgaśnym daniu? To już byłby raj ^^.
Właśnie dołączyłam opisy zdjęć, bo wczoraj nie mialam już siły. Jest rzeczywiście fajnie. Każdy robi, co chce. Mamy do dyspozycji kajak, łódź motorową, rowery. Dom należy do firmy, w której pracuje Paulina. Także dzięki niej mamy takie cudowne wakacje. Dzisiaj jest trochę wietrznie, ale to dobrze, bo można trochę odetchnąć od tego upału. Poza tym wszyscy zapomnieli wziąć z sobą kremy z filtrami, a każdy się trochę poprzypalał - jeden plecy, drugi ramiona, Ronny swój brzuch i głowę, bo ten w dodatku zapomnial wziąć czapkę, ktora leży w samochodzie na parkingu w Vaxholm. Szkoda jedynie, że ten czas tak szybko leci. Pozdrawiam
UsuńDziękuję za odpowiedź. Czyli ani ogórasków, ani Ciebie, aha. Ale i tak jest super - nie ma wątpliwości, a dopiski jeszcze bardziej pozwalają wczuć się w dominujący nastrój. Cieszę się, że masz tak udany urlop. Pozdrawiam wzajemnie :)
UsuńNo, niestety ani mnie, ani ogorkow kiszonych. Popatrzyłam na zdjęcie i rzeczywiście ten mlody gotowany plasterek ziemniaka wygląda jak ogorek. A mnie nie ma, bo to ja robię zdjęcia. Inni czlonkowie rodziny też pstrykają, ale na bloga wrzucam zdjęcia z mojego aparatu, bo tak jest mi najwygodniej. Poza tym jestem bez makijażu, czyli tak jak natura mnie stworzyła. Jednym slowem nic specjalnego, za to jestem rodzinnym kronikarzem:)))
UsuńRzeczywiście - absolutnie bosko!
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji!
Kinga
Cześć Kingo:))) dzięki. Wakacje, jak na razie są bajeczne. Jest naprawdę bosko i niue ma na co narzekać. Ściskam
UsuńAtmosfera iście wakacyjna. Cieszę się bardzo, widać w Twoim słowach, jak promieniejesz. Asiu, świetne miejsce, tylko tych ludzi coś masz tam dużo wkoło siebie :) Dają Ci w ogóle wypocząć?
OdpowiedzUsuńCałusy słoneczne ślę :)
Kochana Małgosiu, jest przyjemnie, a nawet bardzo przyjemnie.Jest nas tutaj 9 osób. Na przyklad Natta i Dennis popłynęli dzisiaj do Sztokholmu. Mikael łowi ryby całymi dniami. Wieczorami po grillowaniu gramy na trawniku w różne gry. Ronny z dziewczynami (Natta i Renee) też był we wtorek w Sztokholmie. Rano wypłynęli, a wieczorem wrócili. Wczoraj jeździliśmy po wyspie na rowerach. A późnymi wieczorami siedzimy w saunie. Wypoczywam, szkoda jedynie, że w niedzielę, czyli pojutrze wyjeżdżamy. Generalnie jest bosko! Uściski i całusy ze Svartsö. Pozdrowienia od Ronnego i dziewczyn:))))
UsuńPewnie już jesteście w drodze powrotnej, obyś łagodnie przeżyła powrót :) A rodzinkę serdecznie pozdrów ode mnie :)
UsuńGosiu, dziękuję. Podróż była wyśmienita. Morze jak lustro, nic nie kołysało. Teraz jedynie pogoda krzyżuje trochę plany. A rodzina dziękuje za pozdrowienia:)))
Usuń