Pogoda jaka jest każdy wie. Gdy zaczyna padać, to już tak
widowiskowo. Najpierw zaczyna mżyć, a za chwilę mżawka przechodzi w
siklawę. Mżawki ostrzegają i dają czas na znalezienie schronienia gdzieś
pod dachem. I choć burza huczy wokół nas, to ja nie przejmuję się tym,
tylko wychodzę z domu. Moim obecnym zainteresowaniem jest flaneryzm.
Flaneryzm pochodzi od francuskiego flâner czyli włóczyć się; wałęsać
się. Flaneryzm to styl życia, który zresztą bardzo mi odpowiada.
Narodził się w Paryżu w XIX wieku. Spacerowanie bez celu, oglądanie
wystaw, ludzi, wtopienie się w tłum i czerpanie przyjemności z
podglądania przepływającego życia to jest według mnie wyśmienity sposób
na zresetowanie mózgu, odprężenie, relaks dla ciała i duszy. W chwilach
wolnych od flaneryzmu czytam powieść Niedziela nad Sekwaną. Renoir i
Śniadanie wioślarzy. Susan Vreeland. Tytuł mówi sam za siebie. Na prawie
sześciuset stronach opisane są okoliczności, w których powstawał ten
słynny obraz Renoira. W powieści sportretowane są postaci, które
pozowały mu do tego obrazu - ich życie, kim były, z czego żyły, a samo
czytanie tej powieści to właściwie taki duchowy flaneryzm. Zresztą
pojęcie flaneryzmu jest dobrze w niej zaprezentowane. Paryż Paryżem, a
ja tu chcę pokazać kilka moich impresji z mojej włóczęgi po sławnym
kurorcie Sopocie. Voila!
|
a ten pejzaż sama "namalowałam", niezły co? |
|
złota rybka, która zamieniła się na własne życzenie w krokodyla |
|
plażowy folklor |
|
zapewne Jaś i Małgosia |
|
sopocka secesja |
|
zaczęło się od mżawki |
Ja w takim razie tez jestem milosniczka flaneryzmu! Ale narazie walcze z pieczeniem chleba... to dopiero sztuka!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie flanerowałam po sklepach, w których oglądałam maszyny do robienia i pieczenia chleba. W sklepie koło domu (tu w Gdańsku) mają przepyszne bułki z pestkami dyni i siemieniem lnianym, no i bułki nie są z białej mąki, tylko z tej z zakwasem. Pycha! Musimy nauczyć się je piec. Całuję. Mama:)))
OdpowiedzUsuńA mi wkoncu udalo sie upiec pyszny cheb. Nawet lepszy od oliwskiego! Dalam babci jeden chleb i wszyscy byli zachwyceni. Ten pierwszy chleb wogle mi nie wyszedl..
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że Ty się cieszysz. Chleb z białej mąki koniecznie trzeba zlikwidować z naszej codziennej diety. Pieczywo typu franska, parla czy inne białe świństwo nie powinno mieć prawa wstępu do kuchni. A babcia, to już stanowczo powinna jeść Twój polski chleb. Kiedy spotkasz Renee? Całuję:)))
Usuńjestem liberalna zyciowo, ale w kwestii trojmiasta jednak konserwatywna. nie oddalabym pobytu w gdansku za zaden sopot...
OdpowiedzUsuńTen flaneryzm, Zbigniew Herbert w uroczym pamiętniku z Francji i Włoch "Barbarzynca w ogrodzie" nazwał flanowaniem. Było to i moje ulubione zajęcie, kiedy przyjezdzałam tutaj na tzw. urlopy. Reklama, na ktorą się kiedys powoływałam "zycie to ciagłe wakacje" moze być przesadą. Albo moj zniewolony umysł nie jest w stanie pojąć, ze inny styl zycia tez jest mozliwy.
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji! Ja, pochodząca z brzydszej części Polski, kocham Trójmiasto jednakowo.