Wczoraj swoje 50 –
te urodziny obchodził Emil ze Smalandii (org. Emil i Lönneberga) stworzony
przez Astrid Lindgren. Emil – mały, kochany psotnik. W czasie moich
trzykrotnych oczekiwań na dziecko, gdy myślałam, że może na świat przyjdzie
chlopiec, to chcialam tylko takiego Emila. Syn sie nie pojawił, ale w zamian za
to mam jedną Pippi (Fizię), Ronję i ciekawą mieszankę Lotty (Lotta z ulicy
Awanturników) i Lisy z Dzieci z
Bullerbyn. Moje ulubione książki Astrid to Pippi i te przed chwilą wymienione Dzieci
z Bullerbyn. Pippi podziwiałam, byłam i nadal pozostaję jej absolutną fanką.
Jest ona dla mnie pierwszą małoletnią feministką – samodzielną, silną i
odważną. A dzieci z Bullerbyn zachwycały mnie swoimi zabawami, pomyslami,
przyjaźnią, serdecznością i życzliwością. Zazdrościłam im ich życia w samym środku
natury – lasów, łąk, strumienia, parowu, pagorków, jeziora i stogów siana. Z
książki tej tchnie sielnkową, wiejską atmosferą i za to ją kocham.
A gdy już jesteśmy
na łonie natury, to też wczoraj wychwyciłam w polskiej telewizji krótką relację
o lekcjach prowadzonych w lesie. Nauczycielka miała nawet do dyspozycji tablicę
ustawioną na leśnej polance. Pomysł wyśmienity, ale dosyć młoda nauczycielka –
zgrabna laska zresztą kontrastowała z otoczeniem. Otóż wystąpiła na tej polanie
w szpilkach, których obcasy wbijały się w trawę, w wąskiej minispódniczce i
szytym do figury żakieciku stanowiącym komplet ze spódniczką. Ja byłam tak
ubrana na moim ślubie cywilnym. A tu proszę elegancja – Francja w środku lasu.
Rozbawił mnie ten widok, był troche taki surrealistyczny. A nauczycielka wyglądała
na zdziwioną scenerią, w której nagle się znalazła, przecież ona wystroiła się
jakby zaproszono ją na obiad do samego prezydenta do pałacu, a ni z tego, ni z
owego wylądowała w środku lasu.
Pojutrze jest Dzień
Matki. Załączam zatem instrukcję
świętowania Dnia Matki opublikowaną w 1921 roku:
1.
Wciągnięcie
szwedzkiej flagi na przydomowy maszt.
2.
Rano
pozdrowienie Matki piosenką wykonaną przez dzieci.
3.
Zaproszenie
jej (matki) przed wstaniem na kawę i ciasto, ktore raczej powinno być upieczone
przez dzieci. Zaszczycenie jej kwiatami i drobnym prezentem.
4.
Odpoczynek
i wolność od wszelkich prac domowych zapewnić jej tak długo jak to jest tylko
możliwe. Dzieci mają pomóc w domu na tyle, ile mogą, zamieść, przygotować
posiłek i umyć naczynia.
5.
Podczas
poobiedniej kawy lub po południu przeprowadzić
uroczystą ceremonię, w której weźmie udział ojciec. Przeczytać coś pięknego, i
podziękowania plynące z serca ofiarować Matce, która jest siłą scalającą dom.
6.
Nieobecne
dzieci pozdrawiają Matkę listownie lub telegramem.
Ta instrukcja jest napisana trochę starodawnym szwedzkim. Chciałam w tłumaczeniu oddać to, ale nie jestem pewna, czy mi się udało. Może trochę?
Cudowna instrukcja! Perełka :) Aż się chce być matką :) Mogę ukraść i puścić w świat? Oczywiście z podaniem autorstwa tłumacza :)
OdpowiedzUsuńHaloj Małgosiu, no jasne, że możesz. Nie wiem za to jak to u mnie będzie w niedzielę, bo nie posiadamy masztu. Zatem pierwszy punkt programu odpada.Dałam Renee do przeczytania tę instrukcję i poradziłam ćwiczenie śpiewu. Chcialabym usłyszeć jakąś wesołą piosenkę. Na ciasto też chyba mogę liczyć. Kiedy wybierasz się do mnie? Ściskam
OdpowiedzUsuńNajpierw Ty do mnie, a potem pogadamy :) Ten sam kilometraż, hi hi hi :)
OdpowiedzUsuńPani nauczycielka najwyraźniej przygotowana była na innego rodzaju zajęcia, a nie lekcję w lesie.
OdpowiedzUsuńw Niemczech można przeczytać taką oto opowieść o matce Polce , http://www.weltbild.de/3/17736302-1/buch/widerspruch-zwecklos-oder-wie-man-eine-polnische-mutter.html
OdpowiedzUsuńPrzetłumaczona ze szwedzkiego ;)
Pozdrawiam
bardzo lubilem bajtlów z Bullerbyn
OdpowiedzUsuńWidzę, że chowałyśmy się na tych samych lekturach. Mnie natura podarowała Emila, bojąc się jego wybryków dałam mu Mateusz i w taki oto sposób stworzyłam małego potwora którego bardzo kocham.Bycie MAtką to największe wyróżnienie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://kadrowane.bloog.pl/