W Haiti, Jamajkę, Kubę, Dominikanę i Stany walnęła Sandy, a w Polskę "Rzeczpospolita" nieźle walnęła w trotylem i nitrogliceryną. Przeraża to tym bardziej, że nie jest to fikcja literacka, tylko najprawdziwsza prawda. Ja normalnie nie rozumiem jak daleko może zajść tzw. wolność słowa. Kto w ogóle ma odwagę pisać takie wiadomości bez ich weryfikacji, bez podania źródeł, że na fotelach i wraku prezydenckiego Tupolewa odkryto obecność trotylu i nitrogliceryny. Nastąpiła kolejna odsłona smoleńskiej katastrofy. Komu zależy na tym, by w Polsce istniały dwa wielkie obozy - jeden który nazywa tragedię pod Smoleńskiem katastrofą i drugi, ktory nazywa tę tragedię zamachem. Gdy sprawa zaczyna przycichać, to nagle jakiś ktoś z jakiejkolwiek gazety może walnąć taką sensacją, która może wysadzić w powietrze cały kraj. Oczywiście parę godzin później "Rzeczpospolita" wprowadziła sprostowanie swojej wybuchowej wiadomości przyznając się, że się pomyliła. A wieczorem wycofała zdanie: "pomyliliśmy się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie". A mleko już się rozlało.
A kilka minut temu pojawiła się na internecie w wiadomościach.dziennik.pl taka oto wypowiedź: Z niczego się nie wycofuję. Moi informatorzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Źródła od siebie niezależne. I zawsze będę ich chronił - napisał na Twitterze Cezary Gmyz, dziennikarz "Rzeczpospolitej", którego tekst wywołał dziś medialną wrzawę. Coś podobnego! To on w tak ważnej sprawie będzie chronił swoje źródła? A kim są te źródła? Szamani? Wróżka z Koziej Wólki? A może sam Putin? Nienawiść przetacza się teraz przez kraj i
Spójrzcie, jak wciąż sprawna,
Jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.
(...)
Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.
Tak to zgrabnie i trafnie napisała o nienawiści Szymborska. Ona już za ten tylko wiersz mogłaby dostać Nobla. Poza tym nie rozumiem, dlaczego tyle miejsca poświęca się biednym Stanom Zjednoczonym. Najbardziej rozbawiła mnie wiadomość usłyszana dziś w radiu, że MacDonaldy są zamknięte z powodu Sandy. No, to rzeczywiście ten orkan czy huragan musi być potężny skoro unieruchomił te sadłodajnie. I pomyśleć tylko, ile to dzisiaj narodu nie dostanie swojej dawki trans tłuszczu. Powiadomili nas tu również, że giełda w Stanach też jest zamknięta. Oj, no i co z tego? Byłabym zdziwiona, gdyby była otwarta. Dzień powoli się kończy i koniec świata z powodu zamkniętej giełdy jakoś nie nastąpił.Nie rozumiem, dlaczego prawie nic nie mówi się o tragicznej sytuacji Haiti? Tam Sandy zabiła 51 osób. Tam huragan walnął w namioty, w których ludzie w dalszym ciągu mieszkają po ostatnim trzęsieniu ziemi. W całym kraju są powodzie. Uprawy zniszczone, zwierzęta hodowlane zatopione. Pojawiły się już pierwsze raporty o zachorowaniach na cholerę z powodu braku czystej wody. To są ważne wiadomości, a nie to, że MacDonald jest zamknięty! Ameryka sobie poradzi, w końcu to bogacze nad bogaczami, ale takie Haiti już nie, bo to bardzo, bardzo biedny kraj. Widać bieda i choroby nie są medialne.
Ciekawa jestem jak tam we wschodniej Ameryce będą obchodzić swój Halloween. Coś mokro to widzę. Nie muszą przebierać się i udawać strachu, już właśnie mają ten swój Halloween. Ja przyznam szczerze, że w ogóle nie rozumiem się na tym święcie. Nie kupuję żadnych dyń. Dynia kojarzy mi się tylko i wyłącznie z ogrodem moich dziadków i pestkami, które namiętnie kocham łuskać i jeść. A to całe przebieranie się za upiory, walenie do drzwi, by dostać cukierki jest jakąś dla mnie dziwaczną zabawą, której puenty nie pojmuję. Uważam, że ludzie potrafią makabrycznie zachowywać się bez tych przebieranek i to święto nie jest im potrzebne. Gdy jeszcze dzieciaki przebierajają się za jakieś potwory, to pewnie dlatego, że nie mają co robić, to z nudów. Ostatnio nawet rozmawiałam z dziarskim dzieciątkiem z sąsiedztwa - uczniem zerówki. Na moje pytanie, jakie miałby życzenia, gdyby złowił złotą rybkę, to powiedział, że ma jedno - wszystkich w klasie zamieniłby w zombie łącznie ze swoją nauczycielką i wyszliby do miasta, by wypijać krew z ludzi. Zabawne, co? Aż złapałam się za szyję w trosce o nią, bo ten dzieciak z takim żarem w głosie roztaczał swoje apokaliptyczne wizje, że ręce mi opadły i już modlę się o to, by jak najszybciej wyrósł i się wyprowadził stąd, bo jeszcze mu się zachce w jakiś Halloween wypróbować tę zabawę w zombie na nas. Z polskich "Faktów" dowiedziałam się, że w jakiejś szkole w Polsce urządzono bal Wszystkich Świętych. Dzieciaki też były poprzebierane, tylko nie za jakieś potwory czy trupy, a za świętych. I to mi się bardzo podoba! Jest to alternatywa do tego kiczowatego i byle jakiego Halloween.
A u nas wczoraj sypało śniegiem, a dzisiaj dla odmiany leje i wieje. Oczywiście nie jest to Sandy, tylko jej dużo, dużo młodsza siostra, ale oto taki widok zastałam dzisiaj w Sävar
![]() |
to był przystanek autobusowy i teraz nie wiem czy to jest dzieło naszej miniSandy, a może to już zombie ruszyło do akcji |
Z dzisiejszego mojego wpisu wynika jednak bardzo wyraźnie, że ja nie rozumiem zjawisk zachodzących w świecie. I to by było na tyle.